Jak się nie wypalić zawodowo?

Kandydatem w procesie rekrutacji był każdy z nas. 

Przywołajcie w pamięci taką rozmowę rekrutacyjną, którą możecie określić mianem Waszej najsłabszej i najlepszej rekrutacji. Te momenty łatwo i szybko można wychwycić, bo dotykają naszej tożsamości. Ja będąc jeszcze na studiach, doświadczyłam chwili, która całkowicie zmieniła moje podejście do rekrutacji. To były czasy kiedy zaczynałam brać w nich udział. Moje doświadczenia były różne. Zarówno te dobre, jak i trudne. Pojęcie takie jak candidate experience nie istniało (to w dosłownym tłumaczeniu doświadczenia kandydata). Studiowałam wtedy turystykę i moim marzeniem było dostać pracę w biurze podróży. Otrzymałam zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną w renomowanej firmie. Przeszłam ten proces rekrutacji, ale po drodze zostałam zniechęcona do firmy i ludzi w niej pracujących. Samo marzenie o pracy w biurze podróży możecie sobie wyobrazić… szybko legło w gruzach.

Wraz z tymi trudnymi doświadczeniami, pojawiło się u mnie zainteresowanie candidate experience

Postanowiłam sobie wtedy, że jeśli trafię do kolejnego miejsca, to moją misją będzie właśnie budowanie autentycznych relacji z kandydatami. Miałam nadzieję, że w taki sposób będę miała wpływ na zmianę podejścia do rekrutacji i doświadczeń kandydatów. Taką szansę też dostałam. To, co sobie życzyłam spełniło się. Kończąc studia trafiłam na staż do zespołu, który w codziennej pracy dbał o candidate experience. Mój pierwszy mentor nie tylko mnie wspierał, ale także inspirował do poszukiwania własnej drogi w rekrutacji. Wtedy zrozumiałam jeszcze bardziej, jak ważne jest nie tylko jakimi ludźmi się otaczamy, ale w jaki sposób siebie traktujemy, jak się wspieramy i jak to traktowanie przekłada się na nasze doświadczenia nie tylko rekrutacyjne. Bo to traktowanie siebie ma dalsze przełożenie na nasze doświadczenia zawodowe. 

To moje inne podejście do rekrutacji stanowiło wyzwanie, zwłaszcza dla hiring managerów.

Starałam się jednak nie zniechęcać i pokazywałam im tą lepszą stronę rekrutacji. Że można robić je inaczej. Że nie warto traktować kandydatów jako środka do osiągnięcia celów rekrutacyjnych, a po prostu widzieć w nich partnerów we współpracy. Zamiast polegać na tradycyjnych, biurokratycznych procedurach, dążyłam do tworzenia otoczenia, w którym każdy kandydat będzie się czuł doceniony i szanowany, bez względu na doświadczenie zawodowe czy poziom umiejętności. Bez względu na wynik rekrutacji. Trzymałam się swojej misji i to stanowiło moją siłę napędową, a finalnie wraz z menedżerami, kandydatami osiągaliśmy sukcesy rekrutacyjne. Z błędów wyciągaliśmy lekcje. Uczyliśmy się dużo od siebie nawzajem. Ta współpraca zawsze pomagała nam osiągać wspólne cele. 

W zespole świętowaliśmy nasze sukcesy. W 2016 roku odebraliśmy tytuł zespół roku przez Magazyn Rekruter. Jestem pewna, że nie osiągnęlibyśmy tego tytułu i zespół, który otrzymuje ten tytuł to zespół, który po prostu siebie wspiera. Nie traktuje siebie jako konkurencję. Oczywiście mamy swoje indywidualne cele, ale najważniejsze jest to, że pracujemy na ten wspólny cel.

ROK PÓŹNIEJ (w 2017) Zdecydowałam Zgłosić Swoją kandydaturę w kategorii In-house Rekruter Roku w konkursie perły HR.

Można powiedzieć, że był to początek mojej rekrutacyjnej drogi zawodowej. Bardzo dużo wtedy się działo. Prowadziłam masowe rekrutacje do obszaru sprzedaży.  Postanowiłam jednak zatrzymać się na chwilę i zgłoszenie do konkursu potraktowałam jako czas na refleksję. To była dla mnie nie tylko szansa, aby podzielić się swoim doświadczeniem, ale przede wszystkim przyjrzeć się swojej pracy, zastanowić się, co może warto zrobić inaczej, lepiej.

Tytuł “Rekruter Roku” to dla mnie ogromne wyróżnienie, ale przede wszystkim mobilizacja i zobowiązanie, aby dalej się rozwijać. Podnosić sobie poprzeczkę i swoimi działaniami wpływać na rozwój rekrutacji. 

Świat się ciągle zmienia, a nasza rola zmienia się razem z nim. Nie spoczywajmy na laurach. To jest apel do nas wszystkich.

Dzisiaj tytuły, certyfikaty, może posiadać każdy z nas. To, co dalej z tym zrobimy pomimo zgłoszenia do konkursu, pomimo wygranej, staje się tak naprawdę wartością. To dzielenie się wiedzą jest dzisiaj potęgą, a my rekruterzy jesteśmy zobowiązani do tego, aby się nią dzielić. Nasza rola nie kończy się na jednej udanej rekrutacji, udziale w konkursie czy zdobyciu tytułu.

kilka lat po otrzymaniu nagrody wypaliłam się zawodowo. 

Przyszedł kiedyś taki dzień, w którym gęsto zaczął padać deszcz. Za dużo brałam na siebie. Nie potrafiłam zarządzać swoim stresem w pracy. To mnie w pewnym momencie przerosło. Dopadł mnie kryzys zawodowy. Wypaliłam się i chciałam nawet odpuścić sobie pracę w rekrutacji.

Straciłam kontrolę nad sobą i własnym życiem. Moja cierpliwość do wszystkiego i wszystkich szybko się kończyła. Ci którymi się otaczałam, widzieli bardzo dobrze co się ze mną dzieje. W pracy często słyszałam: „Zmieniłaś się”. „Jesteś jakaś dziwna”. „Nie poznaję Cię”. „Co się z Tobą dzieje?!” Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Mój stres psychiczny w pracy wyładowywałam w domu i na korcie tenisowym. Efekt: Uzależnienia, kryzys w związku, kontuzja barku i zaniżona samoocena. Tyle kosztuje wypalenie. Utratą pełnej sprawności oraz świadomości psychicznej i fizycznej. Kiedy wypalasz się w pracy, wypalasz się w życiu. Jak z filmu „Dzień świra”.

Bardzo pomogła mi wtedy moja pasja do podróży i języka hiszpańskiego. Na mojej drodze pojawiły się osoby, które zaoferowały mi swoją pomoc, a ja skorzystałam także z ich wsparcia. To byli moi bliscy, którzy ze mną rozmawiali. Tak ważne jest to, jakimi ludźmi się otaczamy i słyszeć od nich wtedy: „możesz na mnie liczyć”, „damy radę”, „złóż wypowiedzenie, poradzimy sobie”. O moim kryzysie zdecydowałam się porozmawiać z Eweliną Supińską, ekspertką od zdrowia psychicznego, która na co dzień zajmuje się wellbeingiem w dużych organizacjach i która też sama wcześniej doświadczyła podobnej sytuacji. Otrzymałam od niej dużo zrozumienia i nieocenioną pomoc. To dzięki jej wsparciu, ruszyłam dalej. Przekonałam się, że obok siebie mam ludzi gotowych podać mi parasol. To dzięki nim zobaczyłam znów tęczę. Mój świat stał się jaśniejszy.

Wypalenie jest czymś, czego nikt z nas nie chce. Cierpisz najbardziej wtedy, kiedy nie chcesz przyznać się do problemów, aby utrzymać nieskazitelny wizerunek. W końcu prosisz o pomoc, zamiast mierzyć się w pojedynkę.

Piszę o tym i mówię, bo wiele osób nie napisze, bo się wstydzi, boi, że ktoś zobaczy i oceni. Wiem, że nie dotyczy to tylko mnie. Rozmawiam na co dzień z kandydatami i widzę, że to też ich dotyka. Jest wiele osób, które nie powiedzą wprost o wypaleniu. Dla niektórych wypalić się, to znaczy być słabym. Bywa to trudne. W sensie fizycznym i emocjonalnym.

Dla mnie, osoby o wysokiej odporności psychicznej było ciężko zaakceptować, że wypalenie dotknęło mnie. Jednak to doświadczenie potrafiło dosłownie i metaforycznie skruszyć moją odporność, pozostawiając mnie z uczuciem niekompletności i bólu. W społeczeństwie, które często kładzie nacisk na sukces i nieustanne dążenie do doskonałości, przyznanie się do własnego wypalenia może wydawać się trudne. Jednak właśnie w tych chwilach otwarcia na swoją słabość tkwi potencjał do uzyskania wsparcia i zrozumienia od innych. Dla mnie wypalenie było także okazją do rozwoju głębszych relacji z moimi bliskimi, refleksji nad swoim życiem i wartościami. Nie okazało się końcem mojej zawodowej drogi, a stało się nowym początkiem.

Złożyłam wypowiedzenie i stwierdziłam, że może nie będę odchodziła od tej rekrutacji, poszukam miejsca pracy, które zapewni mi możliwość pracy w środowisku, jakiego potrzebuję. Pracy, w której będę mogła realizować nie tylko swoje cele zawodowe, ale także osobiste. Będę miała czas na swoje pasje podróżnicze. Dostałam propozycję pracy w formie zdalnej. Nie wiedziałam w tamtym momencie czy to jest dokładnie to, czego dalej chcę, ale zaufałam swojej intuicji. Stwierdziłam, że jeśli nie spróbuję, to się nie przekonam. Rzeczywiście wejście do nowej firmy, sprawiło, że poczułam na nowo radość ze swojej pracy w rekrutacji. Kilka miesięcy później (w kwietniu 2022) wyjechałam pierwszy raz na 3-miesięczny workation do Hiszpanii. Wyjazd ten zmienił kompletnie moje podejście do życia i pracy. Właśnie wydaję na ten temat książkę, planuję kolejne wyjazdy i nadal robię to, co bardzo lubię. 

Odkąd pracuję w HR, z zaciekawieniem obserwuję trendy, które pojawiają się na rynku i które kształtują też obecne miejsca pracy. 

Jednym z nich jest właśnie workation. Kiedyś marzyłam o pracy w biurze podróży, dzisiaj inspiruję innych do wykorzystywania każdej okazji do poszerzania horyzontów. Obecnie moją misją jest nie tylko wspierać w rekrutacji i pomagać innym znaleźć swoją drogę zawodową, ale także inspirować do łączenia pracy z podróżowaniem. Dopuszczenie do siebie nowych możliwości dało mi ogromnego kopa do działania.

Rozmawiając z kandydatami i reprezentantami rynku pracy o ich oczekiwaniach, widzę także zmieniającą się wokół nich rzeczywistość. Szczególnie młodzi stażem pracownicy chcą, aby miejsce pracy dawało im dużą elastyczność i możliwość realizowania pasji. Próbują i eksperymentują. To jest dla nich kontakt z „prawdziwym światem”. Są mobilni. Określa się ich mianem cyfrowych nomadów. Bardzo utożsamiam się z ich podejściem. Praca ma wówczas dla mnie sens, kiedy mogę realizować w niej swoje pasje. Zobacz, ile rzeczy, które jeszcze dziesięć lat temu były nie do pomyślenia, dziś są codziennością. Jak chociażby praca zdalna, edukacja online czy powszechny freelance.

“Workation sprawiło, że moje życie stało się bogatsze.”

Odkryłam inną rzeczywistość i sprawdziłam się w nowych, nieznanych mi dotąd sytuacjach. Nabyłam nowe umiejętności, poznałam ciekawe miejsca i ludzi. Miało to ogromne przełożenie na moją pracę, ponieważ nagrodą za realizację codziennych zadań był czas spędzony w ulubionym miejscu. Zmiana otoczenia i klimatu uwolniła też we mnie nowe pomysły i jednym z nich jest właśnie książka o workation, której przedsprzedaż ruszy jeszcze w tym miesiącu (listopad 2023). 

Kiedy deszcz przestał padać, mogłam spojrzeć wstecz i docenić, jak wiele zdołałam osiągnąć. Nie tylko dzięki sobie, ale przede wszystkim dzięki wsparciu innych bliskich mi ludzi. To wspólne pokonywanie trudności sprawiło, że coś w życiu przewartościowałam i odkryłam na nowo sens tego, co dla mnie ważne w życiu zawodowym i osobistym.

Choć deszcz czasem może być nieunikniony, to zawsze możemy razem stworzyć tęczę, która przynosi ze sobą promienie nadziei i radości w życiu. Mam nadzieję, że tym artykułem niejednej osobie dodam siły i odwagi do tego, aby pomimo kryzysów dalej nie tracić wiary w siebie i swoje umiejętności. 

Rozejrzyjmy się wokół. Nie bylibyśmy w tym miejscu, nie osiągnęlibyśmy swoich sukcesów, gdyby nie inni ludzie. Nasze doświadczenie to zawsze praca zbiorowa. Trzymajmy się razem! Dzielmy się wiedzą, twórzmy otwarte, inspirujące środowisko do nauki i wymiany doświadczeń, a zbudujemy fundament dla wspólnego i przyszłego sukcesu w rekrutacji. 

Do tego Was zachęcam. 

Laureatom XIII edycji konkursu Perły HR organizowanego przez Magazyn Rekruter jeszcze raz gratuluję! Niech te nagrody będą dla Was dalszą mobilizacją do rozwoju w rekrutacji!